Sopockie molo to jeden z symboli uzdrowiska. Jego historia zaczyna się tak jak historia pomysłu utworzenia kurortu w małej, rybackiej wsi nad Zatoką Gdańską. Zrodził się on w głowie francuskiego lekarza, Jeana Georgesa Haffnera, który przybył w nasze strony jako lekarz wojskowy w armii napoleońskiej, a po klęsce imperialnych planów cesarza Francuzów został w Gdańsku. To właśnie on zainicjował w Sopocie tworzenie całego systemu kąpielowych i turystycznych atrakcji, do którego należał również pomost wychodzący w morze.
Pierwsze haffnerowskie molo miało zaledwie około 30 metrów długości i było demontowane na zimę, w celu uchronienia konstrukcji przed corocznymi sztormami. W XIX w. wydłużono je do 150 metrów, na początku XX w. miało już ponad 300 metrów, ale swoją dzisiejszą długość uzyskało dopiero w ramach przebudowy w końcu lat 20. Informacje na temat obecnej długości mola różnią się nieco, wynika to jednak z faktu rozmaitych punktów początkowych wybieranych przez mierzących. Najbliższe prawdy jest zatem stwierdzenie, że sopockie molo ma ok. pół kilometra.
Pozostając najdłuższym drewnianym molem w Europie, molo w Sopocie zostało w ostatnich latach mocno unowocześnione. Najpierw w latach 90. zaopatrzono jego zakończenie w betonową głowicę, co mocno zabezpieczyło pomost przed kaprysami morza, później, już w XXI wieku, poddano molo gruntownej konserwacji, by wreszcie dobudować od południa port jachtowy.
Od blisko 200 lat spacer po molo jest obowiązkowym punktem wizyty w Sopocie, niezależnie od tego czy przyjechało się z daleka, czy wybrało się na rodzinny, weekendowy spacer. Półkilometrowy dystans, jaki dzieli spacerowicza, który dotarł do końca mola od brzegu, pozwala na oglądanie panoramy Sopotu, a jednocześnie na znalezienie się na tyle daleko w morzu. by poczuć jego groźne piękno.