Przed ponad wiekiem, w hamburskiej stoczni zwodowano nowiutki statek, który miał służyć jako szkolna jednostka niemieckiej marynarki handlowej. Nadano mu wówczas nazwę „Prinzess Eitel Friedrich”, honorując w ten sposób niemiecką księżniczkę, synową cesarza Wilhelma II. Pod niemiecką banderą pływał żaglowiec zaledwie przez 10 lat, po czym został przejęty przez Francuzów i sprzedany pewnemu arystokracie, który chciał przekształcić go w luksusowy jacht oceaniczny. W dwa lata później zakupiony został przez Polaków i tak zaczęła się historia Białej Fregaty jako „Daru Pomorza”. Pierwsza nazwa statku pod polską banderą brzmiała „Pomorze”, jednak bardzo szybko postanowiono uczcić tych wszystkich, którzy złożyli się na zakup nowej jednostki szkoleniowej, a ponieważ to właśnie Pomorzanie okazali się najhojniejszymi darczyńcami, „Pomorze” stało się „Darem Pomorza”.
Nowy statek, w równie nowym gdyńskim porcie odbył chrzest i w 1930 roku wyszedł w pierwszy rejs szkolny, zabierając na pokład studentów Szkoły Morskiej, która w tym samym czasie przeniesiona została z Tczewa do Gdyni. Rozpoczynając służbę zastąpił „Dar” inną legendę polskiej marynarki, szkolny bark „Lwów”, na którym stawiali pierwsze morskie kroki przyszli polscy marynarze.
Przez pół wieku służby przez pokład „Daru Pomorza” przewinęło się kilkanaście tysięcy studentów, którzy odbyli na nim 102 rejsy, pokonując pół miliona morskich mil, czyli opływając Ziemię dookoła 25 razy. Po pięćdziesięciu dwóch latach przeszedł na zasłużoną emeryturę, stając się statkiem-muzeum, który dziś przypomina o początkach polskiej floty.
Wizytę na „Darze Pomorza” uznać można za obowiązkową dla każdego kto zawita do Gdyni, tym bardziej, że trudno gdziekolwiek indziej dowiedzieć się tyle o historii Polski na morzu, a przy okazji poczuć zew morza, który wołał i woła ludzi do przemierzania bezkresu oceanów.